Przemoc na małym ekranie

Telewizja to ulubiona rozrywka Polaków. Prawie każde gospodarstwo domowe wyposażone jest w co najmniej jeden telewizor. Oglądanie telewizji to dla nas codzienność. Co więcej, większości z nas telewizja po prostu towarzyszy jako tło podczas wykonywania innych czynności. Nawet podczas rodzinnych obiadów czy innych uroczystości, niektórzy z nas nie wyobrażają sobie by w tle nie pogrywał cicho telewizor. Być może dlatego jesteśmy znieczuleni na przemoc, którą pokazuje telewizja. A nie jest jej mało. Po prostu jej już nie zauważamy. Przemoc w telewizji jest oczywiście w filmach, zwłaszcza sensacyjnych czy horrorach, a także w mniejszym stopniu w serialach. Jest też obecna w programach informacyjnych. Dla nich złe wiadomości to najlepsze wiadomości, bo paradoksalnie to nimi najbardziej ekscytują się widzowie. Ale przemoc, co być może najtrudniej zauważyć, jest też tam, gdzie jej być nie powinno czyli w bajkach dla dzieci. To przemoc paradoksalnie niegroźna, bo bohater bajki uderzony na przykład młotkiem, w kolejnej scenie od razu wraca do formy, jednak właśnie w tym tkwi problem. Dziecko, które widzi, że uderzenie młotkiem nie przynosi w zasadzie żadnych groźnych konsekwencji, może próbować podobnych rzeczy w domu – na przykład na młodszym rodzeństwie. Poza tym przemoc to nie tylko użycie siły fizycznej, ale także krzyczenie, a bohaterowie bajek często na siebie krzyczą.